środa, 13 sierpnia 2014

Kontrasty (2)

Dziś po raz pierwszy pracowałam w galerii handlowej na promocji, jako hostessa. Wcześniej wykonywałam już ten typ pracy, ale zawsze w jakiś normalnych, wolnostojących sklepach.

Drogeria, do której mnie wysłano, miała długie i wąskie alejki. A ja spacerowałam (trzy kroki w prawo i trzy kroki w lewo) wzdłuż "mojej" półki- z kosmetykami, które reklamowałam. Dobrze, że mogłam chodzić, nie wytrzymałabym stania w miejscu przez sześć godzin...

Nigdy nie przepadałam za galeriami handlowymi. Teraz już wiem chyba, dlaczego. Tutaj zawsze jest dzień. Jasno zapalone światła, wypolerowane szyby. W kółko leci muzyka, w dodatku stereo- tę z korytarza przebija ta drogeryjna.

Uśmiech przyklejony do twarzy, kilkadziesiąt stron prezentacji wkute na pamięć. Nie wiadomo, kto jest tajemniczym klientem, czy ktoś z firmy nas nie obserwuje. Około dziesięciu kamer w sklepie sprawdza moją uczciwość.

Ruchu dużego nie było, nie narzekam. I podziwiam etatowe pracowniczki- mają wyćwiczone uśmiechy, życzliwość, cierpliwość i "maski" wypracowane do perfekcji.

***
Miałam też jedno zabawne zdarzenie. Koło mojej półki przechodziła dziewczyna ze swoim chłopakiem. Najpierw "na odległość", potem oglądali produkty z kategorii tych, które reklamuję, więc zaczęłam swoją tyradę: Dzień dobry, chciałabym przedstawić państwu nową linię kosmetyków... i tak dalej. Ich rozbawienie rosło z chwili na chwilę. W końcu przerwałam i spojrzałam na nich pytająco. A chłopak: Przepraszam, czy wie pani, czy jeśli żel pod prysznic pachnie jak kisiel, to jest dobrze?
Zbaraniałam. Chcąc wyjść z tego obronną ręką, powiedziałam: yyy... To zależy jaki efekt chciał osiągnąć producent..
Na to dziewczyna: Ee, to nie o to chodziło. Bo wie pani...- urwała i zaczęła się śmiać. Na to jej chłopak przerwał: Nieważne. Chodźmy już. Do widzenia i miłego dnia życzę.
I poszli sobie, wyraźnie rozbawieni. Dodam, że nie reklamowałam żadnych artykułów do kąpieli...;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz