wtorek, 26 sierpnia 2014

Chciałam wrócić do dzieciństwa

... w znaczeniu literackim. Od podstawówki do końca gimnazjum pochłaniałam książki przygodowe niczym gąbka wodę. Tygodniowo mogłam i pięć książek łyknąć! ;) W szkole podstawowej miałam nawet dwie karty, bo już się daty wypożyczeń nie mieściły (tak, tak, to był jeszcze system "analogowy"- wielkie biurko z mnóstwem przegródek ;) ).

Sięgnęłam po Księcia Mgły C. R. Zafona. Koleżanka poleciła mi go, więc żeby coś to moje czytelnictwo poratować, spędziłam nad tym tytułem część soboty i niedzieli. Warto. W sumie, nastawiałam się na powieść, czyli jak mówi definicja- coś wielowątkowego, zastałam jednak po prostu długie opowiadanie. Mimo to nie poczułam się zawiedziona. Lekko się przyswaja. Podczas czytania Księcia czułam, że to książka dla dzieci. Nie tylko małych.


źródło  
PS  Szukając okładki, natrafiłam na informację, że jest to pierwszy tom sagi. Zobaczę, czy pozostałe tytuły też są warte uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz