poniedziałek, 9 czerwca 2014

Chciałabym, żeby to, co dzieje się teraz, już było wspomnieniem

Prozaiczna przyczyna: sesja zbliża się wielkimi krokami, a ja czuję się już bardzo zmęczona wydarzeniami tego semestru. Od 17 czerwca do 3 lipca czeka mnie gehenna. Egzaminy będą dużo trudniejsze niż w poprzednim semestrze. Staram się jak mogę, żeby zwiększyć swoje szanse na ich zdanie. Czuję jednak ciężar wszystkiego, co działo się od stycznia- zarówno w rodzinie jak i na studiach- wstawanie w tygodniu najpóźniej o 5 rano, żeby się uczyć, no i ta ciągła niepewność- zdam czy nie zdam?

Znam teoretyczne podstawy dobrego uczenia się, wiem, że mózg też potrzebuje odpoczynku i  że żołądek to nie śmietnik i jeść trzeba zdrowo. Mam nadzieję, że wprowadzenie ich w życie jeszcze ułatwi sprawę...

Staram się myśleć, że przecież studia to nie wszystko. Że zawsze znajdzie się inne wyjście, gdyby... Ale. No właśnie, zawsze jest takie ale.

Wczoraj, po raz drugi od początku roku akademickiego, udało mi się zrobić niedzielę bez nauki. Wiem, powinno się uświęcić ten szczególny dla chrześcijan dzień i nie zabierać się za prace "niekonieczne:, jak mówi Kościół. U mnie w praktyce tak bywa bardzo rzadko- poniedziałki miałam przeładowane kolokwiami i zaliczeniami. Teraz nie mam już żadnych zajęć, więc niedziele popołudnie przeznaczyłam na spacer po moim ukochanym Wrocławiu :) Nawet nie zauważyłam, kiedy przeszłam pieszo 14km ;)




Bardzo cieszy mnie rosnąca liczba odwiedzających i (mam nadzieję) czytających Gości, to miłe.

Jeżeli są tutaj studenci przed, w trakcie lub po sesji- to życzę Im udanych egzaminów tudzież pomyślnych wyników :)

Zdjęcie w tym poście jest mojego autorstwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz