środa, 16 lipca 2014

Wakacje? Ale to już???

Po dość długiej przerwie mam nadzieję częściej się tutaj pojawiać. Staram się ograniczyć Internet na wakacje, ale bez przesady ;) Dzisiaj ostrzegam- krótko nie będzie...

Do dziś nie jestem w stanie pojąć, jak to się stało, że udało mi się zdobyć wszystkie możliwe zwolnienia z egzaminów, a ostatni z tych, które zdawałam, udało mi się wybronić na 4,5. Niemniej już dwa dni po zakończeniu sesji zaczęłam główkować, gdzie by tutaj pojechać, na razie jeszcze w obrębie Śląska, albowiem papierologia związana z przenoszeniem się na inną uczelnię ma to do siebie, że ciągnie się bardzo mozolnie..

Zanim opiszę swoje wojaże, mała dygresja.
Nie wiem, czy jestem jedyną osobą, której to przeszkadza, mam nadzieję, że przywyknę: brakuje mi jakiejś uroczystej gali, święta, które zaakcentowałoby zakończenie sesji. Rozumiem, że studia to nie szkoła, że niektórzy mają jakieś poprawki i tak dalej,ale... czuję, że mój umysł podświadomie szybciej przestawiłby się na tryb "wakacje".

Poniżej kilka zdjęć z moich wyjazdów. Pierwsze ujęcia to zapis małego wypadu do Będzina, który jest oddalony od Sosnowca zaledwie sześć minut jazdy pociągiem. Główne ulice i centrum tego miasta znacznie bardziej przypadło mi do gustu niż w Sosnowcu.
Zamek, położony na wzgórzu, dość wyraźnie dominuje nad miastem. Wiadomo- jak prawie każda tego typu budowla- w większości jest zrekonstruowany. Wewnątrz znajdziemy muzeum, które jednak mnie rozczarowało. Pierwsza sala była ciekawa, opowiadała bowiem o historii zamku. Kolejne prezentowały jedynie różne rodzaje broni z ubiegłych wieków, bez żadnego naszkicowania ich zastosowania czy czegoś w tym rodzaju. Nie jestem fanką militarystyki, więc trochę mnie to rozczarowało.

Druga wycieczka była nieco dłuższa. Odwiedziłam swoją współlokatorkę, która, jak sama zawsze mówiła, jest "z Huty". Mieszkańcy Nowej Huty wiedzą pewnie, że to normalka ;) Tak więc pozwiedzałyśmy trochę tę dzielnicę, i muszę przyznać, że nawet mi się ona spodobała. Dużo zieleni, takiej dzikiej, nieuporządkowanej, łąki, zalew... Bardzo przyjemnie. Nowa Huta nocą to już nieco inne, mniej bezpieczne zagadnienie. Niemniej wracałyśmy raz około pierwszej w nocy i szczęśliwie nic na nas nie czyhało.
Po kilku dniach w Krakowie pojechałyśmy do uroczej wioseczki w gminie o jeszcze bardziej uroczej nazwie- Gnojnik. Rodzice koleżanki wyremontowali tam malutki wiejski domek i stworzyli istną sielankę. Nic tylko siedzieć i odpoczywać.
Ale że my mamy małe ADHD (w przenośni, oczywiście), skoczyłyśmy tu i tam. I tak udało mi się na chwilę zobaczyć Nowy Sącz oraz Czchów (do dziś dziwi mnie ta nazwa, z punktu widzenia fonetyki).

Wycieczka numer trzy to znowu jednodniowy wypad. Padło na Bielsko-Białą. Miasto mnie zauroczyło, mimo nieciekawej pogody. Niestety, z racji olbrzymiej ulewy, zwiedziłam głównie rejon dawnej Białej. Mam nadzieję, że kiedyś tam wrócę...

Zdjęcia umieszczam w dość dziwny sposób, ale ostatnio nie umiem się właściwie porozumiewać z Bloggerem. A że piszę ten post już trzy dni, to chciałabym go wreszcie opublikować. Mam nadzieję, że niedługo dojdę z Bloggerem do porozumienia...;)
Wycieczka numer jeden: zamek w Będzinie
Pałac Mieroszewskich w Będzinie. Szczególnie polecam wystawę kolekcjonerską młynków




Wycieczka numer dwa, nieco dłuższa: Kraków. Uwielbiam takie zdobione drzwi kamienic...
Tak poprawniej byłoby rzec: pojechałam na Hutę, wszak koleżanka, która mnie zaprosiła, tam właśnie mieszka. Na zdjęciu jedna z rzeczy, które mnie fascynują. Nadałabym im ogólną nazwę: "relikty PRL-u w XXI wieku"

Kazimierz oczywiście. No i oczywiście podoba mi się ta dzielnica, jak zapewne większości odwiedzających...
W drodze na Kopiec Wandy mijał nas ten uroczy stary tramwaj.
Salwator. Szkoda, że nie udało nam się spędzić tam nieco więcej czasu...
Przytulne wnętrze pizzerii, w której pozwoliłyśmy sobie na małą rozpustę ;)
Gmina Gnojnik, przystanek autobusowy. Mogłabym czekać nawet i trzy godziny, podziwiając skorupki ;) A powyżej Czchów.






Nowy Sącz- bardzo mi się tam spodobało. Może kiedyś uda się przyjechać na dłużej?

Wycieczka numer trzy: Bielsko-Biała. Chyba nie muszę przedstawiać bohaterów zdjęcia? ;)

Reksio do kompletu.
Kamienica "Pod Żabami". Polecam szczególnie fanom secesji

Dworzec PKP. Zachwycający





...i dopracowany w szczegółach artystycznych.
Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tym poście, są mojego autorstwa.

1 komentarz:

  1. Coś w tym jest.. Mi tez brakowało jakiegoś oficjalnego zakończenia roku akademickiego.. Ale potem się do tego przyzwyczaiłam..

    OdpowiedzUsuń