sobota, 14 grudnia 2013

Alternatywna wersja wyprawy na Pustynię Błędowską

Zachciało mi się dziś podróżować. Jako że najtrudniejsze zajęcia w tym semestrze szczęśliwie zbliżają się ku końcowi, pomyślałam: A może by tak gdzieś pojechać? Na ten Śląsk, na który pewnie po tym roku studiów nieprędko się wybiorę?
Padło na Pustynię Błędowską. Wklepałam wyszukiwarkom, którym trzeba, jak dojechać z Dańdówki na pustynię. Internet usłużnie znalazł mi połączenie, nawet z tylko jedną przesiadką. Żyć nie umierać!
Tak więc, ja Janina Wędrowniczka, zapakowałam swoją włóczykijową torbę, ostatnim ruchem ręki dorzucając kubek termiczny i wyszłam na autobus nr 1. Ledwo przekroczyłam próg furtki, moja włóczykijowa torba odmówiła współpracy. No tak, piątek trzynastego... Zamieniłam ją więc na plecak.
Ale w tym czasie mój autobus nr 1 wziął się i uciekł był. Następny za 45 minut. A co tam! Mam kwartalny, pojadę trzema środkami lokomocji!
Doturlałam się do Dębowego Miasta i...klops. Jak jechać dalej? Zapytałam o to swojego wszechwiedzącego smartphone'a, pomógł. Z pomocą już normalnej,żywej osoby udało mi się znaleźc właściwy przystanek, we właściwym kierunku. A czas zaczął niebezpiecznie przyspieszać.
Wsiadłszy do autobusu nr 3, jęłam analizować nazwy przystanków. "Łazy błędowskie I i II". To pewnie tam! W międzyczasie napawałam się urokiem wąskiej jezdni z gęstymi drzewami po bokach, całymi oszronionymi, jak w bajce normalnie.
O! Jest mój przystanek! Wysiadam. Rozglądam się w nadziei ujrzenia pustkowia, no może chociaż metaforycznej pustyni.

Tymczasem ujrzany krajobraz zasługiwał jedynie na miano antypustyni- nowe domki jednorodzinne, ani żywej duszy, tylko psy- szczekające przy każdej mijanej furtce. A pogoda piękna, zimowa, słoneczna i oszroniona. Gdzie ta pustynia?!

Kiedy do furtki o wysokości 1m zaczął podskakiwać bokser z pianą na pysku, podjęłam decyzję: pustynia nie jest mi na dziś pisana, za to czują ogromną potrzebę znalezienia autobusu powrotnego...

Tak to właśnie znalazłam pustynię ;) Chyba będę musiała zrobić podejście nr 2, ale to chyba już latem...
Ale wspomnienia pozostaną...:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz