Czytałam kiedyś Piaskową górę. Pamiętam, że była odmienna, niebanalna. Zbliżona nieco charakterem do prozy Olgi Tokarczuk.
Wyspa Łza to książka, której nie można czytać między przesiadkami na przystanku czy w hałasie dnia codziennego. Uważam, że to książka, która jest idealną ozdobą ciszy.
Wiele dygresji,całe mnóstwo obrazów, niekiedy bardzo luźno ze sobą powiązanych (a może w ogóle).
Zdjęcia pana Golca robią wrażenie. Dodają mroku, niepewności. Część z nich sprawia, że przechodzą mnie ciarki po plecach.
Insula to wyspa po łacinie. Chyba znalazłam w tej książce kawałek swojego świata.
źródło zdjęcia |
Wysepki trzustkowe... Tak mi się biologicznie skojarzyło :) Muszę przeczytać... Boże, mam tyle książek do przeczytania!
OdpowiedzUsuń